Użytkownik "Budyń" napisał w wiadomości grup
dyskusyjnych:55a402b1-e903-42c0-80e5-c4a3f03c43ad@go
oglegroups.com...

>> A kto Ci każe cokolwiek do koperty wkładać?

> Otóż to, nic nie trzeba.

Ja to wiem :-)
Nabijam się po prostu z tego internetowego lamentu - ludzie uważają że ktoś
(presja społeczna) ich "zmusza" do przyjmowania kolędy i zmusza do dawania
koperty i robią to wbrew sobie. I zamiast pójśc do psychologa by ich nauczył
silnej woli to się żalą w internecie.

> U nas ksiądz zbiera na budowe koscioła i dostaje więcej niz 50 :) Ale w
> sąsiedniej parafii jest jakis dziwny, ludziska głosuja nogami i chodzą do
> innego. Widać dopust bozy i trzeba przeczekac
> kataklizm ;-)

Mnie kiedyś pewien znajomy ksiądz (znałem go jeszcze długo zanim został
księdzem) powiedział że jesteśmy dziwnym narodem bo do dentysty potrafimy
jeździć kilka razy do roku 20km do swojego ulubionego, do fryzjera kilka km
co miesiąc, a spowiednika bierzemy pierwszego z brzegu a później się
skarżymy że nie taki jakiego chcieliśmy, a jak mawiał inny ksiądz ciężko
oczekiwać że wszyscy księża będą idealni skoro nawet wśród 12 apostołów była
"czarna owca".

>> Jak do nas do domu w dzieciństwie moja Matula zapraszała księdza to każda
>> próba wręczenia koperty kończyła się: "niech pani się nie wygłupia tylko
>> coś
>> lepiej dzieciom kupi". Ale może teraz inne zwyczaje i ksiądz zagląda do
>> koperty i 50zł musi być?

> u nas pytał czy na pewno chcemy dac :)

- Czy jesteście pewni że chcecie dać?
- Szczerze?
- Tak szczerze.
- Nie chcemy, wolelibyśmy pójść za to do kina, ale tak wypada więc niech
ksiądz nie marudzi tylko bierze :-)))

>> Chyba nigdy chyba nie zrozumiem niektórych katolików - sami zapraszają
>> księdza a później płacz że "trzeba dać".

> Wszystkie problemy katolików z kościołem sa tak naprawde kryzysem ich
> wiary.

To oczywiste. Najbardziej to widać na przykładzie krzyży - niewierzącym one
nie przeszkadzają (ot sobie coś wisi) natomiast dla wierzących którzy
chwilowo zbłądzili są "wyrzutem sumienia" - i to oni najbardziej
protestują - co z punktu widzenia psychologii jest oczywiste - bo to ich
boli.

Ale to nie dotyczy tylko katolików, ale wszystkich którzy się w swoim życiu
pogubili i nie żyją w zgodzie z własnym sumieniem - a sumienie ma każdy
niezależnie od tego jaką wiarę wyznaje nawet jeśli wierzy w to że Boga/bogów
nie ma, albo jest agnostykiem i w ogóle nie wierzy tylko wie, że jest to
nieweryfikowalne.

Pozdrawiam
Ergie