eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plNieruchomościGrupypl.misc.budowanie[TEORETYCZNIE] bezpieczna budowa (relacje inwestor <> wykonawca)
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 14

  • 1. Data: 2012-03-01 09:50:36
    Temat: [TEORETYCZNIE] bezpieczna budowa (relacje inwestor <> wykonawca)
    Od: " g-jaro" <j...@N...gazeta.pl>

    Witam,

    Tak czytając poniżej o fuszerce (wylewki) nachodzą mnie 2 teoretyczne (bo
    nie zamierzam się w najbliższych kilkunastu latach budować) pytania:

    1/ czy mając pracę za średnia krajową (czyli niskie zarobki), a jednocześnie
    w miarę łatwą do odzyskania i budując z kredytu, nie lepiej wziąć na rok
    urlop bezpłatny (no wiem wiem, że to cos, co chyba nie istnieje), bądź
    zwolnić się z roboty i osobiście pilnować ekip, negocjować ceny zmateriałów
    i sprawować bieżący nadzór ? Oczywiście powstaje kwestia splaty kredytu &#8211;
    ale kredyt bierzemy gdy jeszcze pracujemy i w jego wielkości można
    uwzględnić tą roczną utratę zarobków (w założeniu i tak niewielkich).
    Oczywiście to rozwiązanie dla ludzi znających sie (lub chcących się
    doedukować choćby na grupie) na tych podstawach budowania i na tyle
    asertywnych którzy patrząc na ręce &#8222;fachowcom&#8220; będa potrafili dać
    skuteczny
    odpór ich księżycowym pomysłom .

    Ma to sens ?

    2/ duz fuszerek to wina nas inwestorów bo szukamy tanio i bez faktury. Z
    drugiej strony życiowe doświadczenie mówi mi że umowa i faktura, to
    też &#8222;papierowa&#8220; gwarancja.
    A jednak banki na nas, inewstorów potrafią się zabezpieczyć by ciągnąć z nas
    choćby i do końca życia. Stąd pytanie &#8211; ma ktoś jakis pomysł jak
    zabezpieczyć się biorąc &#8222;Pana Henia bez faktury&#8220;. I nie mówię tu o
    &#8222;Ruskich&#8220;
    ale o jakimś papierze, który poleży 2 lata i jak wszystko będzie OK to się
    go potarga. Przecież w dawnych latach funkcjonowały weksle na przykład,
    jakaś cywilna umowa z konkretnym Panem i inne tego typu sprawy. Wiem, że
    troche trudno bo z drugiej strony nie chcemy by to stało sie jawne ale...
    może ktoś ma jakieś przemyslenia. Ja wiem, ze &#8222;Pana Henia&#8220; do weksla nie
    łatwo przekonać na przykład ale jakaś delikatna równowaga
    inwestor<>wykonawca musi być jednak zachowana, a nie na zasadzie, że po
    skończeniu roboty oni rozpływaja się we mgle i tyle.

    Zapraszam do syskusji i prosze mnie nie "flekować" bo ja nic nie buduję.
    Skończyłem remont (na razie nic się nie rozpada :) ), płacę kredyt i ani
    myślę sie tykac budowania przez najbliższe 15 lat.


    Pzdr,
    g-jaro

    --
    Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/


  • 2. Data: 2012-03-01 11:07:21
    Temat: Re: [TEORETYCZNIE] bezpieczna budowa (relacje inwestor <> wykonawca)
    Od: Budyń <b...@g...pl>

    Użytkownik " g-jaro" <j...@N...gazeta.pl> napisał w wiadomości
    news:jingpc$317$1@inews.gazeta.pl...
    > w miarę łatwą do odzyskania i budując z kredytu, nie lepiej wziąć na rok
    > urlop bezpłatny (no wiem wiem, że to cos, co chyba nie istnieje), bądź
    > Ma to sens ?


    jesli dłuuuugi urlop to się robi tak jak ja zrobiłem - buduje sie samemu
    :-)))) http://www.youtube.com/watch?v=Kwg0qX-7vsU



    b.




  • 3. Data: 2012-03-01 13:03:15
    Temat: Re: [TEORETYCZNIE] bezpieczna budowa (relacje inwestor <> wykonawca)
    Od: "Ergie" <e...@s...pl>

    Użytkownik " g-jaro" napisał w wiadomości grup
    dyskusyjnych:jingpc$317$...@i...gazeta.pl...

    > Witam,

    > Tak czytając poniżej o fuszerce (wylewki) nachodzą mnie 2 teoretyczne (bo
    > nie zamierzam się w najbliższych kilkunastu latach budować) pytania:

    > 1/ czy mając pracę za średnia krajową (czyli niskie zarobki), a
    > jednocześnie
    > w miarę łatwą do odzyskania i budując z kredytu, nie lepiej wziąć na rok
    > urlop bezpłatny

    [ciach]

    > 2/ dużo fuszerek to wina nas inwestorów bo szukamy tanio i bez faktury.

    [ciach]

    IMO jak się zarabia średnią krajową to najlepiej budować samemu. My na
    naszej budowie prawie wszystko zrobiliśmy samemu lub z pomocą rodziny i
    przyjaciół. Np. za fundamenty ekipa chciała 12 tys. (robocizna) zrobiliśmy
    to sami popołudniami w półtora miesiąca. Za więźbę chcieli 3 tys. Zrobiliśmy
    to sami w ok. miesiąc. Oczywiście jak widać trwa to dłużej, ale jak się
    zarabia średnią krajową i można sobie popołudniami "dorobić" kilka tysięcy
    to IMO warto. Idziemy dalej montaż drzwi wejściowych (tylko na kotwy, bez
    tynkowania) 400 zł, a dla nas jeden dzień, bramy garażowe 500 zł za sztukę a
    dla nas trzy popołudnia pierwsza i jedno druga - człowiek się uczy :-)

    Na dzień dzisiejszy mamy stan surowy zamknięty i na naszej budowie był tylko
    elektryk, dźwigowy do stropu i ekipa od okien (to ze względu na gwarancję) i
    to wszystko. Do tego za chwilę dojdzie ktoś od gazu i na koniec fachowiec od
    CO do podłączenia kotła.

    Dlaczego miałbym płacić wykonawcom i tracić swój czas na ich pilnowanie
    jeśli to samo mogę zrobić znacznie tanie a tylko trochę dłużej? Niech Cię
    nie zwiedzie porównanie terminów typu więźba my 4 tyg. ekipa 1 tydzień. Bo w
    rzeczywistości wygląda to tak, że na budowie obsługiwanej przez różne ekipy
    sporo czasu mija pomiędzy kolejnymi ekipami, bo się spóźniają, albo muszą na
    siebie czekać.

    Pozdrawiam i zachęcam to samodzielnej budowy
    Ergie


  • 4. Data: 2012-03-01 14:23:00
    Temat: Re: [TEORETYCZNIE] bezpieczna budowa (relacje inwestor <> wykonawca)
    Od: Robert G <r...@g...pl>

    Użytkownik g-jaro napisał:

    > 1/ czy mając pracę za średnia krajową (czyli niskie zarobki), a jednocześnie
    > w miarę łatwą do odzyskania i budując z kredytu, nie lepiej wziąć na rok
    > urlop bezpłatny (no wiem wiem, że to cos, co chyba nie istnieje), bądź
    > zwolnić się z roboty i osobiście pilnować ekip, negocjować ceny zmateriałów
    > i sprawować bieżący nadzór ?

    O ile ktoś jest gotów na przerwę w karierze zawodowej, to oczywiście, ale...
    Ja budowałem ok 300 km od miejsca zamieszkania - na budowie koczowałem w
    budce kempingowej - aż mi totalnie zbrzydła... :;-)

    Aktywności zawodowej nie przerywałem, bo moja praca jest
    niestacjonarna.. :-)
    Do wszystkiego były ekipy, ja czytałem, prace szły jak burza i...
    większych fuszerek nie stwierdzam. Drobne instalatorskie wpadki są, ale
    ogólnie jest na czwórkę z plusem - mieszkam drugi rok.

    >
    > 2/ duz fuszerek to wina nas inwestorów bo szukamy tanio i bez faktury.
    >

    To fakt, ale u mnie na przykład jedyne zastrzeżenia do wykonawców mogę
    mieć właśnie tam, gdzie mam umowę i fakturę... Gdybym chciał dochodzić
    roszczeń, to musiałbym się zapewne wyprowadzić z domu na miesiąc, albo
    więcej, a nie bardzo mi się to uśmiecha.
    Czyli z tymi zabezpieczeniami papierem różnie bywa. Grunt, to dobierać
    ekipy z polecenia i na budowie właśnie przebywać i patrzyć na ręce, a
    nie bywać po pracy.

    pozdrawiam
    Robert G.


  • 5. Data: 2012-03-01 14:36:31
    Temat: Re: [TEORETYCZNIE] bezpieczna budowa (relacje inwestor <> wykonawca)
    Od: "GR001" <sweetek001(usuntosobie)@wp.pl>

    > 2/ duz fuszerek to wina nas inwestorów bo szukamy tanio i bez faktury. Z
    > drugiej strony życiowe doświadczenie mówi mi że umowa i faktura, to
    > też &#8222;papierowa&#8220; gwarancja.
    > A jednak banki na nas, inewstorów potrafią się zabezpieczyć by ciągnąć z
    > nas
    > choćby i do końca życia. Stąd pytanie &#8211; ma ktoś jakis pomysł jak
    > zabezpieczyć się biorąc &#8222;Pana Henia bez faktury&#8220;. I nie mówię
    > tu o &#8222;Ruskich&#8220;
    > ale o jakimś papierze, który poleży 2 lata i jak wszystko będzie OK to się
    > go potarga. Przecież w dawnych latach funkcjonowały weksle na przykład,
    > jakaś cywilna umowa z konkretnym Panem i inne tego typu sprawy. Wiem, że
    > troche trudno bo z drugiej strony nie chcemy by to stało sie jawne ale...
    > może ktoś ma jakieś przemyslenia. Ja wiem, ze &#8222;Pana Henia&#8220; do
    > weksla nie
    > łatwo przekonać na przykład ale jakaś delikatna równowaga
    > inwestor<>wykonawca musi być jednak zachowana, a nie na zasadzie, że po
    > skończeniu roboty oni rozpływaja się we mgle i tyle.

    Mój znajomy, jak budował dom ze 3-4 lata temu, to rok wcześniej mając
    projekt, wysłał zapytania do paru dużych firm budowlanych, czy i za ile i w
    jakim terminie. Dostał 3 odpowiedzi. Te firmy dostały podstawy do wyliczeń i
    część projektu do wglądu. Wybrał jedną z firm i podpisał z nimi na jesieni
    umowę. Budowa miała być skończona do jesieni (chyba koniec września) w
    stanie - do wyposarzenia, były umowne kary.
    Potem znalazł firmę, która mu robiła meble, i resztę pierdół... - podpisał z
    nimi umowę, że wchodza w połowie października i kończą w grudniu (robili
    podłogi, meble, 2 kuchnie - itp.),
    Wprowadził się w lutym, a w kwietniu weszła firma, która mu zrobiła trawniki
    itp.
    W zasadzie była tylko jedna obsuwa, i okazało się, że firma zrobiła trawniki
    a druga musiała jeszcze wejśc i coś tam robić z elewacją. Firma od elewacji
    nie dość, że po sobie posprzątała to odtworzyła jeszcze część zniszczonych
    trawników.
    Więc da się, tylko, że on budował dom prawie 460 metrów, za ponad milion zł.
    W przypadku małych inwestycji nie jest to chyba możliwe.. za mała skala
    pozdr.



  • 6. Data: 2012-03-01 14:59:33
    Temat: Re: [TEORETYCZNIE] bezpieczna budowa (relacje inwestor <> wykonawca)
    Od: "Amir" <d...@g...pl>

    > W zasadzie była tylko jedna obsuwa, i okazało się, że firma zrobiła
    trawniki
    > a druga musiała jeszcze wejśc i coś tam robić z elewacją. Firma od
    > elewacji nie dość, że po sobie posprzątała to odtworzyła jeszcze część
    > zniszczonych trawników.
    > Więc da się, tylko, że on budował dom prawie 460 metrów, za ponad milion
    > zł.
    > W przypadku małych inwestycji nie jest to chyba możliwe.. za mała skala


    Pewnie nawet nie wiem, ze ma niedocieplone szczyty i murłaty :)
    po prostu więcej hajcuje :)



  • 7. Data: 2012-03-01 20:03:45
    Temat: Re: [TEORETYCZNIE] bezpieczna budowa (relacje inwestor <> wykonawca)
    Od: "Bartek" <bk*n@v.atonet.pl>

    " g-jaro" <j...@N...gazeta.pl> wrote:
    > Witam,
    >
    > Tak czytając poniżej o fuszerce (wylewki) nachodzą mnie 2 teoretyczne (bo
    > nie zamierzam się w najbliższych kilkunastu latach budować) pytania:
    >
    > 1/ czy mając pracę za średnia krajową (czyli niskie zarobki), a jednocześnie
    > w miarę łatwą do odzyskania i budując z kredytu, nie lepiej wziąć na rok
    > urlop bezpłatny (no wiem wiem, że to cos, co chyba nie istnieje), bądź
    > zwolnić się z roboty i osobiście pilnować ekip, negocjować ceny zmateriałów
    > i sprawować bieżący nadzór ? Oczywiście powstaje kwestia splaty kredytu
    > &#8211;
    > ale kredyt bierzemy gdy jeszcze pracujemy i w jego wielkości można
    > uwzględnić tą roczną utratę zarobków (w założeniu i tak niewielkich).
    > Oczywiście to rozwiązanie dla ludzi znających sie (lub chcących się
    > doedukować choćby na grupie) na tych podstawach budowania i na tyle
    > asertywnych którzy patrząc na ręce &#8222;fachowcom&#8220; będa potrafili dać
    > skuteczny
    > odpór ich księżycowym pomysłom .
    >
    > Ma to sens ?

    Jeśli budujesz się niedaleko miejsca pracy lub zamieszkania, to nie. Zwykle
    wystarcza 1 wizyta na budowie dziennie i od czasu do czasu urlop wypoczynkowy,
    który poświęcasz na "kamienie milowe". Mało jest rzeczy, które można
    nieodwracalnie spartolić w ciągu jednego dnia tak, żeby nie było tego widać.

    >
    > 2/ duz fuszerek to wina nas inwestorów bo szukamy tanio i bez faktury. Z
    > drugiej strony życiowe doświadczenie mówi mi że umowa i faktura, to
    > też &#8222;papierowa&#8220; gwarancja.

    W naszym kraju usługi budowlane są tanie, ale z tym się wiąże niestety niska
    jakość i praktycznie zerowa możliwość dochodzenia swoich praw. Oczywiście,
    możesz znaleźć firmę, która zrobi wszystko na tip-top, ale to niestety się nie
    opłaca finansowo (zakładam, że budujemy systemem gospodarczym).
    Mój kierownik budowy pracował niedawno na pełny etat (8h dziennie) jako
    inspektor na budowie 3 domów jednorodzinnych po sąsiedzku. Trzech kolegów,
    budowlańców!!! dogadało się na taki układ. Na budowie był również toi-toi i
    całodobowa ochrona w przyczepie kempingowej. Myślę, że kosztowało to mniej niż
    ekpia, której nie trzeba byłoby pilnować, a zrobione wszystko było na 100%.
    Inny pomysł ma mój sąsiad, prawnik. Mówi, że codziennie trzeba przyjechać na
    budowę i co parę dni pierwszego napotkanego budowlańca zastrzelić.
    Profilaktycznie. Reszta będzie pracować jak w zegarku.
    Moim zdaniem, jedyna metoda to codzienne nadzorowanie budowy, jeśli masz
    zacięcie budowlane lub zatrudnienie inspektora, który codziennie będzie na
    budowie.

    --
    Bartek


  • 8. Data: 2012-03-02 07:50:44
    Temat: Re: bezpieczna budowa (relacje inwestor <> wykonawca)
    Od: enemyunknown <r...@s...fr.pl>

    On 1 Mar, 21:03, "Bartek" <b...@...atonet.pl> wrote:
    > Jeśli budujesz się niedaleko miejsca pracy lub zamieszkania, to nie. Zwykle
    > wystarcza 1 wizyta na budowie dziennie i od czasu do czasu urlop wypoczynkowy,
    > który poświęcasz na "kamienie milowe". Mało jest rzeczy, które można
    > nieodwracalnie spartolić w ciągu jednego dnia tak, żeby nie było tego widać.
    >

    Zgadzam się, ale - to nie powinna być wizyta o 17-stej czy 18-stej jak
    ekipa już wsiada do auta,
    a wszystkie błędy są schowane pod warstwą zaprawy. To powinny być
    wizyty w połowie dnia,
    kiedy akurat kończą przyklejać styropian i jeszcze go nie
    zaklajstrowali, albo kiedy kładą izolację poziomą ;)

    A to niestety często koliduje z pracą na etacie :(


  • 9. Data: 2012-03-02 08:08:40
    Temat: Re: [TEORETYCZNIE] bezpieczna budowa (relacje inwestor <> wykonawca)
    Od: Kris <k...@g...com>

    W dniu czwartek, 1 marca 2012, 15:36:31 UTC+1 użytkownik GR001 usuntosobie napisał:
    > W zasadzie była tylko jedna obsuwa, i okazało się, że firma zrobiła trawniki
    > a druga musiała jeszcze wejśc i coś tam robić z elewacją. Firma od elewacji
    > nie dość, że po sobie posprzątała to odtworzyła jeszcze część zniszczonych
    > trawników.

    Bo to jest typowe działania. Ludzie kupuja oczami. Mój znajomy developer tez tak
    robi. Sprząta po sobie, trawniki robi, tuje sadzi, ładne elewacje robi. Obsuw też nie
    ma. Oszczędza jednak na tym czego oczy nie widzą.
    A w opisanym wyżej pzrez Ciebie przypadku może się okazac że pomimo braku obsów,
    naprawienia trawnika itp to styro klejony na placki, wełna w skosach najtańsza i
    byle jak ułożona, szczyty wymurowane tak że Kiki by referat napisał itp.
    Gość zlecił wybudowanie domuy za milion to pewnie kase miał i ma więc teraz
    rachunkami za ogrzewanie się nie przejmuje. A najwazniejsze fuszerki własnie w
    ociepleniu bywaja. Duze firmy ida na łatwizne, tam robią często przypadkowi ludzie
    itp prawdziwych fachowców można jeszcze znależć jedsynie wsród małych rodzinnych firm
    czy tzw. Heńków. Taki Heniek jak będzie robił swoja robotę dobrze to na chleb mu nie
    zabraknie i nie musi się w firmie budowlanej za najniższa krajową na umowe zlecenie
    zatrudniać.


  • 10. Data: 2012-03-02 11:16:24
    Temat: Re: [TEORETYCZNIE] bezpieczna budowa (relacje inwestor <> wykonawca)
    Od: " g-jaro" <j...@g...pl>

    Bartek <bk*n@v.atonet.pl> napisał(a):

    > Jeśli budujesz się niedaleko miejsca pracy lub zamieszkania, to nie.
    Zwykle

    No tak ale na dokladnym unikaniu fuszerek (poprzez nadzór ciągły) + czas na
    załatwianie dobrych i nie za drogich materiałów (+ na przykład dowóz - może
    i warto starego Żuka kupic na czas budowy) + własny wklad pracy można według
    mnie spokojnie przyoszczędzic z 50 tys., a 50/12 to 4 tys. czyli więcej niż
    przeciętny polak zarabia. A przecież dobrze nadzorowana i zaplanowana budowa
    pewnie zmieści się w 6-8 miesiącach bez problemu.
    Rozumiem że w przypadku zarobków powyżej 8-10 tys. i pracy niełatwej do
    odzyskania to już inna para kaloszy...


    > wystarcza 1 wizyta na budowie dziennie i od czasu do czasu urlop
    wypoczynkowy,
    > który poświęcasz na "kamienie milowe". Mało jest rzeczy, które można
    > nieodwracalnie spartolić w ciągu jednego dnia tak, żeby nie było tego
    widać.

    Ha ale co z tego że widać... to nic nie zmienia w fuszerce. Spieprzą coś za
    grubą kasę, Ty to zobaczysz przyczepisz się i od następnego dnia po ekipie
    ani śladu. Także wg. mnie nie chodzi tylko o ukrywanie fuszerek ale o ich
    wyeliminowanie a tu 1 wizyta na dzień sprawy nie załatwi. Nawet monitoring
    nie załatwi bo sie zwiną , a Ty zostaniesz na przykład ze źle zalanymi
    fundamentami i co Ci z tego, ze o tym wiesz ?

    > Mój kierownik budowy pracował niedawno na pełny etat (8h dziennie) jako
    > inspektor na budowie 3 domów jednorodzinnych po sąsiedzku.

    Tym Panom tez nie wierze jako i grupa...

    > Moim zdaniem, jedyna metoda to codzienne nadzorowanie budowy, jeśli masz
    > zacięcie budowlane lub zatrudnienie inspektora, który codziennie będzie na
    > budowie.
    Moim zdaniem nie tyle codzienne , co ciągłe i stąd pytanie nr 1.


    Pzdr,
    g-jaro

    --
    Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

strony : [ 1 ] . 2


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1